Tint, czyli muśnięcie kolorem to nowość na rynku lakierowym. Nie mogłam sobie nie pozwolić na odrobinę szaleństwa w chińczyku, gdzie znalazłam je po 4 zł za buteleczkę.
Sądząc po jakości zdjęć i filmów pokazujących oryginalne OPI, wersja "chińska" jest dużo gorsza. Maluje się nią znacznie trudniej, posiada więcej ciemnego barwnika. Po pomalowaniu powstają maleńkie bąbelki, a i pociągnięcie pędzelka jest dosyć widoczne. Pędzelek z niewiadomego powodu wypada z zakrętki, co znacznie utrudnia malowanie.
Jeśli mam być szczera te wszystkie minusy nie zniechęcają mnie do tych lakierów.
Oryginałów na pewno nie kupię, a te cudaczki pozwalają mi wyprobować nowe wykończenie. Za to właśnie kocham takie sklepiki.
Ostatecznie zdobienie wywołało efekt w postaci "ochów i achów" z dużą dozą stwierdzenia "jak to fajnie nachodzi jedno na drugie". Dlatego ja daję lakierom z CH.L. duże TAK, choć nie umywają się do oryginałów. Czyż żadna z was nie westchnęła na widok tych maleńkich slodkich buteleczek? ;)
Mani zostało zainspirowane tym tutorialem :)
Jeśli lubicie chińskie sklepiki i mieszkacie w okolicach Poznania, to powiem wam gdzie ja się zaopatruję:
Przy starym PKS (zawsze duża ilość gliterów, wszystkie te słodkie buteleczki)
Na przeciwko Kupca Poznańskiego w sklepie M.P.M. (najtańsze safari)
W chińczyku w M1 (chyba najniższe ceny, duży wybór, ale brak safari)
Jeśli znacie jeszcze jakieś sklepy z takim asortymentem, proszę dajcie mi znać ;)
twoja wersja jest dużo fajniejsza;)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam :)
UsuńWygląda całkiem fajnie ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajnie to wygląda, muszę popatrzeć czy u mnie też takie są:)
OdpowiedzUsuńFajnie to wygląda :) Też robiłam już mani geometryczne, ale jeszcze nie pokazywałam na blogu :)
OdpowiedzUsuńWyszło całkiem ok:)
OdpowiedzUsuńBywam co dwa tygodnie w Pzn, sprawdzę te sklepy :)
OdpowiedzUsuńhttp://kobiecaperspektywa.bloog.pl/
te buteleczki są prześliczne ;)
OdpowiedzUsuńoo, super te chińskie tinty. wyczarowałaś nimi cudo :) ja ostatnio wyczaiłam straganik z całą masą chińskich lakierów i nie mogę się doczekać aż mi się skończy szlaban na lakiery to się obkupię ;)
OdpowiedzUsuńA ja się czaję na oryginały bo takich tańszych tintów jeszcze nie widziałam, a podoba mi się taki efekt :)
OdpowiedzUsuńOj, to są pewnie te cudaśne buteleczki w kształcie babuleńki. Uwielbiam:]
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na pazurki :)) piekne buteleczki tintów :)) ogólnie to pierwszy raz o nich słysze w wersji paznokciowej - super :))
OdpowiedzUsuńzabawne te chińskie tinty
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam wynajdywać takie skarby w chińskich sklepikach! Niestety w Trójmieście albo jest niedobór takowych albo nie wiem gdzie ich szukać :( Może ktoś poratuje i podpowie gdzie mogę się udać na poszukiwania?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie te lakiery są chyba trochę za bardzo napigmentowane, porównując do tintów OPI, ale mogę się mylić, bo swoich nie mam. :)
OdpowiedzUsuńButeleczki słodkie, ale OPIki dają piękny efekt akwareli, a tu są zbyt intensywne.
OdpowiedzUsuńTaa, a ja mieszkam przy stadionie i mi nie po drodze :p A wypróbowałabym z chęcią!
OdpowiedzUsuń