Czyli jak nie dać się wkręcić w małe śmierdziuszki. Zapraszam :)
Zaraz po moich pięknych zakupach u PROMOTO koleżanka dorzuciła mi katalog AVON-u. Normalnie nie przepadam za tą firmą, ale skusiłam się na dwa lakiery z serii COLOR TREND. Oba były na promocji i kupiłam je po 9 zł. Na pierwszy ogień poszedł miedziany glitter o nazwie Rose Golden. Stwierdziłam, że to idealna okazja do porównania (bądź co bądź) nieco droższego lakieru, z wersją "chińską" za 3 zł.
"Chińszczyzna" to różowa łuska- półprzezroczyste hexy o barwie spranego różu. Firma nazywa się Charm Limit i jest pewnie znana niektórym lakieromaniaczkom. Butelka zawiera podobno 15 ml produktu, choć nie chce mi się w to wierzyć. Kosztowała około 3-4 zł w slepie PROMOTO-PROMOTO na allegro. Ostatnio (jak widać) kocham się w glitterach wszelkiej maści, więc tutaj też się poddałam.
Zapach tego lakieru to dobrze zmieszany rozpuszczalnik, bądź też jakieś trujące chemikalia. Na szczęście śmierdzi tylko w momencie nakładania, a nie po wyschnięciu. Do tego jednak idzie się przyzwyczaić, biorąc pod uwagę cenę buteleczki. Sam lakier nakłada się wygodnie, jednak tworzy on dosyć grubą powierzchnię (choć nie nazwałabym tego glutem), co widać na małym palcu.
Ja przykryłam oba lakiery moim kochanym topem, więc nie potrafię wypowiedzieć się na temat odstających kawałków.
Największym problemem tego lakieru jest ogromne bąblowanie, co świetnie widać w porównaniu do lakieru z AVON-u. Z daleka efekt ten niknie, jednak też średnio widać wtedy heksy.
Ostatecznie trudno mi powiedzieć czy nie żałuję tego zakupu, może po rozcieńczeniu będzie on nieco bardziej używalny. Dam wam znać :)
Przejdźmy do COLOR TREND.
Lakier przyjemnie się nakłada, w sumie można mu wymieniać same plusy. Na paznokciach widać dwie warstwy, a więc efekt jest bardzo słaby i to jedyna rzecz do której można się tutaj przyczepić. Jedyne do czego mam pewne uwagi to poziom błyskotliwości heksów (jest to jednak rzecz względna).
Po zastanowieniu pokryłam obie ręce matowym top coatem, a na zdjęciach rzecz nadal wygląda jakby była świecąca, zmatowił się jedynie lakier. Tak więc jeśli szukacie błyskotek na karnawał, to na pewno lakier dla was! :)
Karolina
nie miałam tych lakierów jeszcze :)
OdpowiedzUsuńColor trend bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńLakier z Avonu świetny! Muszę zamówić, bo chyba są jeszcze na promocji. Nie była pewna przeglądając katalog, ale mnie przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńmam color trend ze złotymi heksami trudno się zmywa ale ma swój urok , po prostu miłość bezwzględna ...
UsuńSzkoda, że Charm limit tak bąbluje.. Daje fajny, delikatny akcent, aczkolwiek ten z Avonu lepiej wypada :]
OdpowiedzUsuńMnie się bardziej podoba ten z Promoto :) Sama mam tylko niebieski i bardzo go lubię :) Tylko ja na swojego nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńTen z Avonu jakoś średnio mi się podoba. Za to Charm Limit jest boski :D
OdpowiedzUsuńSzkoda ,że te bąbelki są tak widoczne , ale kolory bardzo ładne
OdpowiedzUsuńOMG, w życiu nie widziałam tylu bąbli! Heh, Charm limit kuleje z jakością, nie dość, że śmierdzi, to jeszcze u mnie był strasznie długo plastyczny, rozmiękczał spodnie warstwy lakieru i to pomimo wysuszacza Poshe ;/ a szkoda, bo ładny, ale więcej ich nie chce. Jednak nie ma to jak doskonałe i przepiękne Golden Rose Jolly Jewels lub glitterki China Glaze ^^
OdpowiedzUsuńfajne porównanie :) ale te bąble, masakra jakaś!
OdpowiedzUsuńlepszy avonowski ;)
OdpowiedzUsuń